Przytłacza mnie myślenie o przyszłości i procederu tego pragnę z całych sił natychmiast zaniechać. Oddać się temu co tu i teraz pragnę, bo to jest piękne i warte 100% mojej uwagi.
Zdaje się, że życie jest brutalne i nic mnie to nie przejmuje, kiedy tylko mogę w spokoju wyjść na spacer w pogodny zimowy wieczór.
Za dużo odpoczynku męczy, a mnie to męczy szczególnie, bo czuję się dumnym pracoholikiem. Dumnym ale w procesie leczenia, tylko dlatego znośnym.
Wiem, że los płata figle i czasem planowanie wielomiesięczne, choć służy jako wspaniałe ćwiczenie charakteru, to znaczenia praktycznego nie ma.
To tylko trening, bo co ma się wydarzyć, to sie wydarzy, ale nie z powodu gotowości planu, ale z powodu gotowości ducha i uważności serca, w czasie planowania wyćwiczonych.