Frustracja

Najbardziej nie lubię uczucia frustracji. Taki ścisk w brzuchu i wyrzuty sumienia.

Krzysztof Zanussi, twierdzi, że to buduje w człowieku wytrzymałość, ja tam nie wiem, ale zauważyłem, że kiedy nie dowiozłem umowy na 9 mln złotych to mnie to bynajmniej nie zbudowało.

Nauczyłem się jednak, że sukces bywa loteryjny i wynika z nadmiernej ekspozycji.

Gdy dostałem wspomniany deal, mój zespół praktycznie nie istniał, mieliśmy kilku studentów, którzy ogarniali trochę programowania, ja sam miałem podstawy robienia stronek. Mieliśmy dziewczynę z ASP, która robiła designy, ale do dobrej agencji brakowało nam lat świetlnych.

Teraz, jak to w ogóle było możliwe?

Metoda matrioszki i delikatne wyprzedzanie rzeczywistości xD

Doktorantowi który zajmował się sztuczną inteligencją mówiłem, że studiuję AI.

Dziewczynie od designu, że mam doktoranta od AI.

Programistom, że mam dziewczynę od designu z ASP i specjalistę od AI, który robi doktorat.

Cały czas chodziłem, na różne meet-upy technologiczne i mówiłem, że mam agencję marketingową, która zatrudnia już kilkanaście osób.

Wtedy z kolei inni ludzie, chcieli dołączyć do tak prężnie działającego zespołu.

Następnie, dopięliśmy pierwszego klienta i całość zaczęła się powoli formalizować.

Gadałem o naszej agencji dosłownie na każdym kroku i w końcu trafiłem!

Dostałem propozycję podwykonawstwa kilkunastu projektów, które miały polegać na developmencie aplikacji mobilnych wykorzystujących model nauczania maszynowego o łącznej wartości ok. 9 mln złotych.

Dość powiedzieć, że moja ówczesna megalomania, uznała to za oczywiste, że mamy taki deal i skupiłem się na szukaniu kolejnych projektów nie za kilka, ale kilkanaście milionów złotych. To był początek końca 🙂, ale to już inna historia.

Czy byłem sfrustrowany gdy nie dowieźliśmy tej umowy?

Nie. Byłem wściekły, ale nie sfrustrowany.

Wydaje mi się, że ten cytat dobrze to odda:

“Chodzi o to, że naszym największym marzeniem w życiu jest znalezienie kogoś kto zmusi nas do robienia rzeczy na które naprawdę nas stać.”

Dla mnie, to byłem ja sam, a właściwie moje ambicje, aż mnie skręcało żeby wyjść do świata i zawalczyć o swoje.

Tak, agencja upadła, ale wtedy pokazałem sobie, że mogę być leaderem, że umiem sprzedawać i byłem tragicznym menagerem, jednym słowem urealniłem sobie siebie.

Zrozumiałem też, że frustrację leczy się działaniem i samorealizacją.